*Słychać buczenie*
Patrzcie kto wrócił.
Tak, tak Faceless wspaniałomyślnie postanowiła postawić ocenialnię na nogi.
Panie i Panowie, biorę się za remont.
Niedługo.
Ocena bloga : The formula for happiness.
Patrzcie kto wrócił.
Tak, tak Faceless wspaniałomyślnie postanowiła postawić ocenialnię na nogi.
Panie i Panowie, biorę się za remont.
Niedługo.
Ocena bloga : The formula for happiness.
Autor : Ana M.
Pierwsze wrażenie
Jaskrawy nagłówek, ale przyjemne kolory całości.
Cholernie długa strona główna (wina znajdujących się tam dwóch rozdziałów zamiast jednego).
Na belce cytat, którego nie trawię.
Adres bloga tradycyjnie po angielsku, ale w porządku, do tego już przywykłam. W obcym języku wszystko brzmi jakoś bardziej po ludzku. Pozwolę sobie na przetłumaczenie słów "The formula for happiness" jako "Przepis na szczęście", nie wiem czy to poprawne, ale tak brzmi całkiem sensownie. I chyba nawet po części odzwierciedla treść opowiadania.
Nie czepiam się.
Cholernie długa strona główna (wina znajdujących się tam dwóch rozdziałów zamiast jednego).
Na belce cytat, którego nie trawię.
Adres bloga tradycyjnie po angielsku, ale w porządku, do tego już przywykłam. W obcym języku wszystko brzmi jakoś bardziej po ludzku. Pozwolę sobie na przetłumaczenie słów "The formula for happiness" jako "Przepis na szczęście", nie wiem czy to poprawne, ale tak brzmi całkiem sensownie. I chyba nawet po części odzwierciedla treść opowiadania.
Nie czepiam się.
5/5 pkt.
Szablon bloga
Strasznie nie lubię korzystać z poziomego suwaka i jak widzę go na dole, to rozważam dwie możliwości. Pierwsza: Moja przeglądarka znów nawala.
Druga: Szablon jest źle napisany.
Zawsze najpierw sprawdzam pierwszą opcję, bo z tym da się coś jeszcze zrobić. Pobawiłam się chwilę kółeczkiem od myszki, ale zmiana powiększenia w przeglądarce nic nie dała, więc to pewnie wina mojego kwadratowego monitora. Trzeba było kupić sobie panoramiczny, Face.
A jednak można napisać szablon tak, żeby sam z automatu dostosowywał szerokość do rozdzielczości monitora, więc czepiam się, bo mi wolno.
Mówiłam, że nagłówek daje po oczach, trochę mniej kontrastu byłoby na plus.
Nie chce mi się dłużej rozwodzić nad tym, co jest okej, a co nie jest. Widać, że szablon pochodzi z szabloniarni, aczkolwiek ja na Twoim miejscu raczej wybrałabym sobie coś innego.
No ale to przecież tylko ja.
A jednak można napisać szablon tak, żeby sam z automatu dostosowywał szerokość do rozdzielczości monitora, więc czepiam się, bo mi wolno.
Mówiłam, że nagłówek daje po oczach, trochę mniej kontrastu byłoby na plus.
Nie chce mi się dłużej rozwodzić nad tym, co jest okej, a co nie jest. Widać, że szablon pochodzi z szabloniarni, aczkolwiek ja na Twoim miejscu raczej wybrałabym sobie coś innego.
No ale to przecież tylko ja.
Zgodnie z tym, co już chyba kiedyś gdzieś pisałam, punkty odejmuję głównie za treść, za wygląd rzadko zdarza mi się ucinać, jednak nie mogę przeboleć jednej rzeczy.
Dlaczego myśli i wspomnienia bohaterów zapisujesz innym kolorem?
Jeśli chciałaś je jakoś zaznaczyć, żeby ułatwić czytelnikowi połapanie się w historii, wystarczyła kursywa, nie trzeba było barwić literek . Zwłaszcza, że kolor wybrałaś sobie kiepski i musiałam ciągle zaznaczać tekst, żeby go przeczytać.
9/10 pkt.
Dlaczego myśli i wspomnienia bohaterów zapisujesz innym kolorem?
Jeśli chciałaś je jakoś zaznaczyć, żeby ułatwić czytelnikowi połapanie się w historii, wystarczyła kursywa, nie trzeba było barwić literek . Zwłaszcza, że kolor wybrałaś sobie kiepski i musiałam ciągle zaznaczać tekst, żeby go przeczytać.
9/10 pkt.
Bohaterowie
No tutaj to się pewnie trochę rozpiszę.
Mamy aż sześć postaci pierwszoplanowych.
W sumie nic dziwnego, już prawie przywykłam do tego, że ludzie przeplatają między sobą różne pairingi, obniżając tym samym standardy swoich opowiadań.
No ale więcej o tym może w innym podpunkcie.
Każdą z tych swoich głównych postaci obdarowałaś jakimś problemem, z którym boryka się ona przez większą lub mniejszą część opowiadania. Hermiona miewa koszmary senne, Ginny ciągle płacze na wspomnienie Freda (i nie tylko ona, ja też, serio), Pansy ma chorego ojca pod opieką i tak dalej.
Podoba mi się to, że ktoś w końcu zwrócił uwagę na to, co tak naprawdę pociągnęłaby za sobą podobna wojna.
To nie jest głupie i przyznam, że nadało początkowi tej historii trochę smaczku.
No właśnie, tak było na starcie, a potem?
Nie wiem, czy tylko mi rzuciło się w oczy, że gdzieś pod nawałem "uczuć" bohaterowie zaczynają się ujednolicać. Ich prawdziwe problemy przestały istnieć, bo skupili się na tym, na czym skupiają się w większości opowiadań, czyli na stworzeniu związku.
Idea padła trupem, płaczmy i lamentujmy.
Łatwo dostrzec, że gdy Pansy i Harry zaczynają być razem, zostają zepchnięci na drugi plan, bo w końcu oni wykonali już swoje zadanie. Odfajkowani, zajmijmy się następną parą?
Ginny kompletnie zapomina o Fredzie, zajmując się swoim prawdziwym problemem, czyli tym, żeby Blaise nie potraktował jej jak każdej. Bardzo to sensowne, nieprawdaż?
Draco też nie przejmuje się już zbytnio losem swojej matki, bardziej skupia się na tym, że nie może przestać myśleć o "pewnej Gryfonce" (czy tylko mnie irytują tego typu sformułowania, do znudzenia powielane w większości opowiadań?).
A co z Hermioną? Czy jej koszmary ustąpiły? Czy to, co czuje do Dracona zupełnie wyleczyło ją z bolesnych wspomnień? W tym temacie cisza.
Im dalej zagłębiałam się w tą historię, tym wyraźniej dostrzegałam, że kompletnie zapomniałaś o tym, od czego tak właściwie zaczęłaś. A przecież zaczęłaś dobrze.
Od wyraźnych kreacji bohaterów przeszłaś do czegoś, co chyba opisałabym jako mdłe i oklepane.
Wiem, że tak jest o wiele łatwiej, bo łatwiej skupić się na bezcelowym romansie samym w sobie - zazdrości, złości, rozczarowaniu i pożądaniu.
Czas jednak zastanowić się nad tym, czy naprawdę warto iść na łatwiznę, skoro Twoje opowiadanie na tym traci.
7,5/15 pkt.
Mamy aż sześć postaci pierwszoplanowych.
W sumie nic dziwnego, już prawie przywykłam do tego, że ludzie przeplatają między sobą różne pairingi, obniżając tym samym standardy swoich opowiadań.
No ale więcej o tym może w innym podpunkcie.
Każdą z tych swoich głównych postaci obdarowałaś jakimś problemem, z którym boryka się ona przez większą lub mniejszą część opowiadania. Hermiona miewa koszmary senne, Ginny ciągle płacze na wspomnienie Freda (i nie tylko ona, ja też, serio), Pansy ma chorego ojca pod opieką i tak dalej.
Podoba mi się to, że ktoś w końcu zwrócił uwagę na to, co tak naprawdę pociągnęłaby za sobą podobna wojna.
To nie jest głupie i przyznam, że nadało początkowi tej historii trochę smaczku.
No właśnie, tak było na starcie, a potem?
Nie wiem, czy tylko mi rzuciło się w oczy, że gdzieś pod nawałem "uczuć" bohaterowie zaczynają się ujednolicać. Ich prawdziwe problemy przestały istnieć, bo skupili się na tym, na czym skupiają się w większości opowiadań, czyli na stworzeniu związku.
Idea padła trupem, płaczmy i lamentujmy.
Łatwo dostrzec, że gdy Pansy i Harry zaczynają być razem, zostają zepchnięci na drugi plan, bo w końcu oni wykonali już swoje zadanie. Odfajkowani, zajmijmy się następną parą?
Ginny kompletnie zapomina o Fredzie, zajmując się swoim prawdziwym problemem, czyli tym, żeby Blaise nie potraktował jej jak każdej. Bardzo to sensowne, nieprawdaż?
Draco też nie przejmuje się już zbytnio losem swojej matki, bardziej skupia się na tym, że nie może przestać myśleć o "pewnej Gryfonce" (czy tylko mnie irytują tego typu sformułowania, do znudzenia powielane w większości opowiadań?).
A co z Hermioną? Czy jej koszmary ustąpiły? Czy to, co czuje do Dracona zupełnie wyleczyło ją z bolesnych wspomnień? W tym temacie cisza.
Im dalej zagłębiałam się w tą historię, tym wyraźniej dostrzegałam, że kompletnie zapomniałaś o tym, od czego tak właściwie zaczęłaś. A przecież zaczęłaś dobrze.
Od wyraźnych kreacji bohaterów przeszłaś do czegoś, co chyba opisałabym jako mdłe i oklepane.
Wiem, że tak jest o wiele łatwiej, bo łatwiej skupić się na bezcelowym romansie samym w sobie - zazdrości, złości, rozczarowaniu i pożądaniu.
Czas jednak zastanowić się nad tym, czy naprawdę warto iść na łatwiznę, skoro Twoje opowiadanie na tym traci.
7,5/15 pkt.
Opisy
Języka mam czepiać się dopiero później, więc tutaj trochę Cię pochwalę. Trochę.
Spodobało mi się to, jak przyłożyłaś się do stworzenia pięknych malowniczych opisów na początku opowiadania. Jeśli pominę ten nieco niepoprawny opis Pansy Parkinson, to mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że to było niezłe, naprawdę.
Fragment z początku historii opisujący zachowanie Ginny tęskniącej za Fredem - na tyle genialne, że musiałam przerwać czytanie, wypłakać się i dopiero wróciłam. Może to moja miłość do bliźniaków, a może Twój talent, nie jestem w stanie zająć konkretnego stanowiska w tej sprawie.
Później próbowałaś jeszcze wrócić do tych rozbudowanych opisów, ale przy czytaniu odniosłam wrażenie, że nie chciałaś skupiać się na tym za bardzo, starając się jak najszybciej popchnąć akcję do przodu.
Niepotrzebnie.
Jestem zwolenniczką dużosiędzieizmu, ale nie w tym przypadku.
Dlaczego?
Dlatego, że jak próbujesz coś opisać w kilku słowach, to zwyczajnie zaczynasz się w nich plątać i nie przekazujesz nic oprócz nieskładnego bełkotu, innymi słowy psujesz wszystko, co mogło być naprawdę piękne. Pozwolę sobie zacytować jedno ze zdań, w których skrót myślowy zdecydowanie nie wyszedł Ci na dobre: "Półki sięgały sufitu, a żeby się tam dostać, trzeba było wejść na również drewnianą antresolę". Za składnię opieprzę Cię później, spokojnie, w tym momencie chcę pokazać tylko, co się dzieje, kiedy próbujesz skompresować opis. A dzieje się właśnie coś takiego.
Ponadto pozwolę sobie na kilka dodatkowych, krótkich uwag odnośnie Twoich opisów:
-jeśli aktualnie nie czujesz się na siłach, żeby kontynuować opowiadanie w taki sposób, w jaki robiłaś to na początku, to zrób sobie przerwę, albo pisz rzadziej, ale z większym zaangażowaniem, bo dostrzegam tendencję spadkową poziomu rozdziałów;
-przy opisach wyglądu bohaterów bardziej skupiałaś się na ich ubiorze niż cechach stałych, w ogóle mało wiemy na temat wyglądu postaci (fryzura Dracona w każdym rozdziale się nie liczy);
-radzisz sobie z opisami uczuć i refleksji, ale niepotrzebnie wplatasz ich wyrwane z kontekstu myśli.
Musisz więcej myśleć przy pisaniu i to chyba tyle.
8/15 pkt.
Fabuła
Spodobało mi się to, jak przyłożyłaś się do stworzenia pięknych malowniczych opisów na początku opowiadania. Jeśli pominę ten nieco niepoprawny opis Pansy Parkinson, to mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że to było niezłe, naprawdę.
Fragment z początku historii opisujący zachowanie Ginny tęskniącej za Fredem - na tyle genialne, że musiałam przerwać czytanie, wypłakać się i dopiero wróciłam. Może to moja miłość do bliźniaków, a może Twój talent, nie jestem w stanie zająć konkretnego stanowiska w tej sprawie.
Później próbowałaś jeszcze wrócić do tych rozbudowanych opisów, ale przy czytaniu odniosłam wrażenie, że nie chciałaś skupiać się na tym za bardzo, starając się jak najszybciej popchnąć akcję do przodu.
Niepotrzebnie.
Jestem zwolenniczką dużosiędzieizmu, ale nie w tym przypadku.
Dlaczego?
Dlatego, że jak próbujesz coś opisać w kilku słowach, to zwyczajnie zaczynasz się w nich plątać i nie przekazujesz nic oprócz nieskładnego bełkotu, innymi słowy psujesz wszystko, co mogło być naprawdę piękne. Pozwolę sobie zacytować jedno ze zdań, w których skrót myślowy zdecydowanie nie wyszedł Ci na dobre: "Półki sięgały sufitu, a żeby się tam dostać, trzeba było wejść na również drewnianą antresolę". Za składnię opieprzę Cię później, spokojnie, w tym momencie chcę pokazać tylko, co się dzieje, kiedy próbujesz skompresować opis. A dzieje się właśnie coś takiego.
Ponadto pozwolę sobie na kilka dodatkowych, krótkich uwag odnośnie Twoich opisów:
-jeśli aktualnie nie czujesz się na siłach, żeby kontynuować opowiadanie w taki sposób, w jaki robiłaś to na początku, to zrób sobie przerwę, albo pisz rzadziej, ale z większym zaangażowaniem, bo dostrzegam tendencję spadkową poziomu rozdziałów;
-przy opisach wyglądu bohaterów bardziej skupiałaś się na ich ubiorze niż cechach stałych, w ogóle mało wiemy na temat wyglądu postaci (fryzura Dracona w każdym rozdziale się nie liczy);
-radzisz sobie z opisami uczuć i refleksji, ale niepotrzebnie wplatasz ich wyrwane z kontekstu myśli.
Musisz więcej myśleć przy pisaniu i to chyba tyle.
8/15 pkt.
Fabuła
Noo i tutaj to już nie wiem kompletnie, co powinnam napisać.
Mamy takie zwyczajne romansidło przeplatane smutnymi wspomnieniami, pokręconymi wybrykami, odrobinę prawdziwych problemów, które później gdzieś giną, zastąpione tymi sztucznymi.
To, co mi się strasznie nie podoba, to sposób, w jaki przedstawiasz niektóre wydarzenia.
Hermiona wchodzi na imprezę i nagle Harry mówi coś o jakimś jej pobycie w skrzydle szpitalnym.
Co robi Face?
"Cholera jasna, znowu ominęłam jakiś rozdział?", przerywam czytanie, scrolluję na dół, sprawdzając, czy na pewno wszystko przeczytałam. Zdaje się, że wszystko, a potem?
Ha, potem czytam dalej i okazuje się, że postanowiłaś opowiedzieć nam o jakimś wydarzeniu w formie wspomnienia.
Wprowadzasz przez to niepotrzebny zamęt, nic w tym fajnego, poważnie.
Przy kreacjach bohaterów wspomniałam już o tym, że opisywanie trzech pairingów to trochę dużo, jak na zwykłe opowiadanie.
Ciężko to udźwignąć - nie tylko autorowi, czytelnicy również mają z tym pewien problem.
Twórca historii musi porządnie się nagłowić, żeby stworzyć trzy różne historie i połączyć je w jedną, sensowną całość. Do tego wszystko powinno być napisane w miarę klarownie, żeby nikt nie miał wątpliwości o kim mowa w danym momencie.
I z tą klarownością masz pewien problem, bo czasami jest tego po prostu za dużo, przestajesz panować nad chaosem, gubisz się i tworzysz papkę.
Jeśli chodzi o dawkę humoru, to myślę, że mój współlokator już zaczyna mnie nienawidzić za to, że ni z tego, ni z owego zaczynam rechotać jak głupia w swoim pokoju.
Jest sporo emocji, sporo akcji, którą czasami niechcący spowalniasz powtarzającymi się refleksjami.
Ciekawi mnie to, co dopiero zaczęłaś zgłębiać, czyli tajemnica książek Grangera. Jeśli odpowiednio rozwiniesz ten wątek, może uda Ci się wykrzesać z tego opowiadania jeszcze coś więcej, coś czego jak dotąd mi brakowało.
11/20 pkt.
Mamy takie zwyczajne romansidło przeplatane smutnymi wspomnieniami, pokręconymi wybrykami, odrobinę prawdziwych problemów, które później gdzieś giną, zastąpione tymi sztucznymi.
To, co mi się strasznie nie podoba, to sposób, w jaki przedstawiasz niektóre wydarzenia.
Hermiona wchodzi na imprezę i nagle Harry mówi coś o jakimś jej pobycie w skrzydle szpitalnym.
Co robi Face?
"Cholera jasna, znowu ominęłam jakiś rozdział?", przerywam czytanie, scrolluję na dół, sprawdzając, czy na pewno wszystko przeczytałam. Zdaje się, że wszystko, a potem?
Ha, potem czytam dalej i okazuje się, że postanowiłaś opowiedzieć nam o jakimś wydarzeniu w formie wspomnienia.
Wprowadzasz przez to niepotrzebny zamęt, nic w tym fajnego, poważnie.
Przy kreacjach bohaterów wspomniałam już o tym, że opisywanie trzech pairingów to trochę dużo, jak na zwykłe opowiadanie.
Ciężko to udźwignąć - nie tylko autorowi, czytelnicy również mają z tym pewien problem.
Twórca historii musi porządnie się nagłowić, żeby stworzyć trzy różne historie i połączyć je w jedną, sensowną całość. Do tego wszystko powinno być napisane w miarę klarownie, żeby nikt nie miał wątpliwości o kim mowa w danym momencie.
I z tą klarownością masz pewien problem, bo czasami jest tego po prostu za dużo, przestajesz panować nad chaosem, gubisz się i tworzysz papkę.
Jeśli chodzi o dawkę humoru, to myślę, że mój współlokator już zaczyna mnie nienawidzić za to, że ni z tego, ni z owego zaczynam rechotać jak głupia w swoim pokoju.
Jest sporo emocji, sporo akcji, którą czasami niechcący spowalniasz powtarzającymi się refleksjami.
Ciekawi mnie to, co dopiero zaczęłaś zgłębiać, czyli tajemnica książek Grangera. Jeśli odpowiednio rozwiniesz ten wątek, może uda Ci się wykrzesać z tego opowiadania jeszcze coś więcej, coś czego jak dotąd mi brakowało.
11/20 pkt.
Oryginalność
Przy tym punkcie nie będę zatrzymywać się na dłużej. Wiem, na czyim opowiadaniu wzorowałaś swoje (choć na początku wyraźnie z tym walczyłaś), ale mniejsza z tym.
2/5 pkt.
2/5 pkt.
Poprawność gramatyczna
Miałam opieprzyć Cię za składnię, opieprzam Cię więc za składnię. Nie pilnujesz się kompletnie, nie czytasz rozdziału po jego napisaniu lub czytasz go jedynie pobieżnie. Na początku opowiadania dostrzegłam kilka (jeśli nie kilkanaście) błędnych form fleksyjnych, które poraziły moje oczy i kazały mi wyjść na chwilę z pokoju.
Moja rada dla Ciebie - albo czytaj swoje rozdziały dziesięć razy, zanim je opublikujesz, albo znajdź sobie betę, kogoś, kto spojrzy na to z innej perspektywy i pomoże Ci dostrzec to, czego na razie nie widzisz.
3/10 pkt.
Miałam opieprzyć Cię za składnię, opieprzam Cię więc za składnię. Nie pilnujesz się kompletnie, nie czytasz rozdziału po jego napisaniu lub czytasz go jedynie pobieżnie. Na początku opowiadania dostrzegłam kilka (jeśli nie kilkanaście) błędnych form fleksyjnych, które poraziły moje oczy i kazały mi wyjść na chwilę z pokoju.
Moja rada dla Ciebie - albo czytaj swoje rozdziały dziesięć razy, zanim je opublikujesz, albo znajdź sobie betę, kogoś, kto spojrzy na to z innej perspektywy i pomoże Ci dostrzec to, czego na razie nie widzisz.
3/10 pkt.
Poprawność ortograficzna
Tu nie było najgorzej, zdarzyło się kilka błędów ortograficznych, zwłaszcza na początku opowiadania, ale nie płakałam przez nie, więc mogę Ci to ewentualnie wybaczyć.
6/10 pkt.
Tu nie było najgorzej, zdarzyło się kilka błędów ortograficznych, zwłaszcza na początku opowiadania, ale nie płakałam przez nie, więc mogę Ci to ewentualnie wybaczyć.
6/10 pkt.
Interpunkcja
Tutaj też nie było aż tak tragicznie, kilka przecinków postawionych w niewłaściwych miejscach i to wszystko.
7/10 pkt.
7/10 pkt.
Punktów dodatkowych nie przyznaję, bo i za bardzo nie ma za co.
Podsumowując - jest nieźle, ale długa droga przed Tobą.
Widzę w Tobie duży potencjał, ale warunek jest jeden - musisz włożyć w to ogrom pracy.
Przykładaj się bardziej do układania poszczególnych zdań, poświęcaj każdemu z nich chwilę zastanowienia. Jeśli jakieś nie pasuje, skasuj je i spróbuj napisać od początku, aż do skutku.
Nie zrażaj się tym, że wiele rzeczy mi nie pasowało, chcę żebyś wiedziała, że mimo języka, który pozostawiał wiele do życzenia, Twoją historię czytałam z przyjemnością i dużym zaangażowaniem emocjonalnym, świetnie się bawiłam, brnąc przez docinki Blaise'a i Ginny, wybaczam Ci też moje łzy przy fragmencie dotyczącym Freda.
Widzę w Tobie duży potencjał, ale warunek jest jeden - musisz włożyć w to ogrom pracy.
Przykładaj się bardziej do układania poszczególnych zdań, poświęcaj każdemu z nich chwilę zastanowienia. Jeśli jakieś nie pasuje, skasuj je i spróbuj napisać od początku, aż do skutku.
Nie zrażaj się tym, że wiele rzeczy mi nie pasowało, chcę żebyś wiedziała, że mimo języka, który pozostawiał wiele do życzenia, Twoją historię czytałam z przyjemnością i dużym zaangażowaniem emocjonalnym, świetnie się bawiłam, brnąc przez docinki Blaise'a i Ginny, wybaczam Ci też moje łzy przy fragmencie dotyczącym Freda.
58,5 pkt. Zadowalający
W razie błędów poprawiajcie mnie śmiało, krótko spałam, ale uparłam się że to dziś skończę
Ode mnie na dziś to tyle, oczekujcie mnie niebawem.Ciao!