Prohibited Breath-Ocean Child
Witam i o zdrowie (nie)pytam. Nikt mnie tu jeszcze nie zna, więc wypadałoby się przedstawić. Jestem Fatalny Pomidor, nowa oceniająca. I tak naprawdę tylko tyle powinniście o mnie wiedzieć.
Zabijam komara i zabieram się do pisania mojej pierwszej
oceny.
Blog: Prohibited Breath
Autorka: Ocean Child
Autorka: Ocean Child
Pierwsze wrażenie
Dobrze dobrane, ładne
kolory. Na belce cytat, który nie jest wzięty w cudzysłów…Ojć. Cytat Paulo
Coelho, znanego pisarza, którego fanką nie jestem. Adres w języku angielskim oczywiście. W
przełożeniu na nasz język ojczysty to dosłownie „zakazany oddech”. Podoba mi
się. Czy pasuje do opowiadania? Zobaczymy.
4/5
Szablon
Szablon bardzo mi się
podoba. Szabloniarnia się postarała. Czcionka ma ładny kolor i jest widoczna. W
zakładkach, ku mojej radości, jest Spis Treści. Dzięki Ci za to! Nie lubię
szukać rozdziałów.
10/10
Bohaterowie
I w zasadzie to tu
kończą się plusy. Zacznijmy od Hermiony. Nie wiem, gdzie podziała się jej
odwaga. Ciągle się boi i płacze. Jej wróg, Draco Malfoy obrażał ją przez 4
lata, ale wystarczyło, że wyciągnął ją z piwnicy i od razu zdobył jej zaufanie.
Gdzie się podział kanon? Ta
inteligentna, odważna dziewczyna, chodząca wciąż z nosem w książkach?
Dlaczego tak nagle się zmieniła? Raz jej nie wyszło i się poddała? To zupełnie
nie w jej stylu! Ludzie się zmieniają, ale stopniowo, a nie z dnia na dzień. Co
z jej przyjaciółmi? Zaprzestała poszukiwań Harry’ego, a z Ronem nie rozmawia.
Zaślepiła ją miłość do Dracona? Zakochała się w nim po zaledwie dwóch dniach
spędzonych razem.
Draco też zmienił się
od razu. Zabrakło mi jego arogancji, dogryzania Gryfonom(Hermionie). Ciągle
jest w stosunku do niej miły. Irytuje mnie to.
Harry zupełnie
zapomniał, że Hogwart jest najbezpieczniejszym miejscem na Ziemi. Woli się
szwędać po świecie samiutki jak palec. Znienawidził swoją najlepszą
przyjaciółkę tylko dlatego, że pocałowała Malfoya. Nie takiego Harry’ego
lubimy. Prawdziwy Harry nigdy nie zrobiłby czegoś takiego dla przyjaciół. Na
szczęście rehabilituje się w 13 rozdziale, gdzie po śmierci Syriusza wraca do
Hogwartu.
Ginny na wieść, że
Hermiona zadurzyła się w Draco reaguje optymistycznie, mimo że Malfoy to też
jej wróg. W końcu obrażał jej rodzinę.
Nowych postaci nie
ma. Mi to nie przeszkadza, ale inni mogliby się do tego przyczepić. Skupiasz
się głównie na miłości głównych bohaterów, brakuje mi bardziej rozwiniętego
wątku przyjaźni. Brakuje tu też opisów uczuć bohaterów. Niby się pojawiają, ale
bardzo rzadko i są takie mętne, krótkie.
5/15 pkt.
Opisy
Coś tam próbujesz
sklecić i to jest plus, bo przecież trening czyni mistrza. Z każdym rozdziałem
jest coraz lepiej. Podobają mi się opisy zamieszczone w rozdziale 17. Jak już
pisałam; brakuje mi tylko opisów uczuć,
odczuć bohaterów.
9/15
Fabuła
Muszę przyznać, że
przebrnięcie przez Twoje dziewiętnaście rozdziałów szło mi dosyć opornie.
Przynajmniej na początku. Jednak w końcu
skończyłam. Opowiadanie jest trochę chaotyczne. Nie wszystkie wydarzenia są
uporządkowane, jeden rozdział musiałam przeczytać dwa razy, żeby połapać się, o
co chodzi. Niestety piszesz w narracji pierwszoosobowej i skupiasz się głównie
na Hermionie. Nie wiemy, co dzieje się w miejscach, w których jej nie ma.
W pierwszym rozdziale
Harry ma atak i nic się nie dzieje, bo pomysł na akcję jest z książki. To tak
jakby napisany na nowo, tyle że gorzej rozdział z „Zakonu Feniksa”.
„Skończyło
się na tym, że profesor McGonagall obroniła nas, a Cho została przyłapana na
tym, jak wchodziła do pokoju życzeń i złapana przez Malfoya.”
Po złapaniu Gwardii
Dumbledora, Cho poszła do Pokoju Życzeń i tam została powtórnie schwytana. Aha,
ok.
Pod koniec rozdziału
drugiego Hermiona trafia do piwnicy w Dworze Malfoyów, a Draco chce ją uwolnić,
mimo że to właśnie on ją tam wpakował. Później kłócą się, a tu pojawia się
Voldemort. To miło z jego strony, że fatygował się specjalnie, żeby porozmawiać
z Hermioną. Niestety zła Hermiona nie docenia tego, co robią dla niej inni i… teleportuje
się. Licencję na teleportacje można dostać po ukończeniu siedemnastu lat i
zdaniu egzaminu. Hermiona łamie prawo! Co za wykroczenie, przecież to jest
karalne. Mimo wszystko trzeba pochwalić zdolności panny Granger, nigdy
wcześniej nie uczyła się teleportować, ale jej się tu udało. Brawo. Później
sobie popłakała z samotności, ale na szczęście Harry ją znalazł. Okazało się,
że też był przetrzymywany w piwnicy i też się deportował! Hermiona jednak nie
jest wyjątkowa. A to szkoda. Ona chce wracać do Hogwartu, ale Harry uważa, że
gdyby deportowali się do Londynu to
przyłapaliby ich Śmierciożercy. Nie rozumiem toku myślenia naszego
Wybrańca, bo czy nie łatwiej teleportować się do Hogsmeade? Później dostają
list od Syriusza, który ryzykował napisanie liściku, który zawiera sześć słów.
Pojawia się Malfoy i chłopcy zaczynają walczyć na śmierć i życie. Draco zabiera
Hermę do Hogwartu. Harry się boczy i zostaje sam, jak ten ser z piosenki "Rolnik pole orze"(swoją drogą, polecam!). Niedługo później bladolicy
proponuje Pannie –Wiem -To-Wszystko wspólne szukanie Pottera. O dziwo
McGonagall i Dumbledore pozwalają dwójce piętnastolatków wyruszyć na wyprawę.
Bezpieczeństwo uczniów ponad wszystko. Już
drugiego dnia Hermiona płacze, a w ślad za nią Malfoy. Nazajutrz Pansy
Parkinson, ot tak sobie znika ze szkoły i chodzi obok niewidzialnego obozu
naszej głównej dwójki. Akcja toczy się za szybko, nie sądzicie? Wieczorem tego
samego dnia już się przytulają i śpią obok siebie. Dracuś czyta Hermionce „Historię
Hogwartu” i jest tak słodko i romantycznie i och, och! Ale Harry wszystko
niszczy, kiedy widzi ich pocałunek. Mówi, że nienawidzi Hermy i znika, a ona
znów szlocha.
Kolejny rozdział zaczyna się filozofowaniem,
czymś co lubię. „Moim zdaniem życie to jedna
wielka decyzja. A decyzja, to dwie decyzje. To tak jak mugolska matematyka.
Coś, daje dwukrotne coś. I tak dalej i tak dalej..”
Poza tym Smok i Hera
są podejrzewani o spowodowanie zaginięcia Harry’ego. I tu miałam nadzieję, że
coś zacznie się dziać, bo to w sumie niezły pomysł. Jest trochę ciekawiej,
odbywa się przesłuchanie w Ministerstwie. Niestety nie ma opisów tylko nudny
dialog.
Dumbledore odchodzi i
zastępuje go jędza Umbridge wprowadzając te swoje zakazy. Np. zakaz kontaktów
chłopców z dziewczynami. I sęk tkwi w tym, że przecież Hermiona jest szaleńczo
zakochana w swoim chłopaku, a nie może z nim rozmawiać, a co dopiero całować
go. Draco wpada na pomysł spotkania na Błoniach pod peleryną niewidką. Stamtąd
deportują się do Londynu, gdzie po rozgrywce w kręgle obejrzą noworoczne
fajerwerki nad Big Benem. A jeśli mowa o
kręglach, naprawdę ubawiła mnie historia z mugolskimi pieniędzmi. I coś czego
się nie spodziewałam, czyli schwytanie zakochanych. Genialny pomysł przejścia
do bitwy w Ministerstwie. Ciekawi mnie tylko jak udało im się zrobić pogrzeb
Syriusza, skoro nie mieli ciała… Rozdział siedemnasty to już coś. Naprawdę
jestem pod wrażeniem. Wiadomo, że ma wady, ale wciągnął mnie i jest
zdecydowanie najlepszym rozdziałem napisanym przez Ciebie. Chociaż nie podoba
mi się wizja Hermiony jako dziedziczki Roweny Ravenclaw… Kiedy rozwaliła
lustro, miałam nadzieję, że stanie się coś strasznego. Na przykład, że jej
pragnienia staną się rzeczywistością, albo coś w tym stylu. Niestety nie, ale i
tak jest fajnie, bo wraca Neville i w ogóle intrygująca końcówka. Ostatni
rozdział też jest ciekawy. Zachęciłaś mnie i chciałabym się dowiedzieć, co
będzie dalej.
Ogółem muszę
powiedzieć, że zrobiłaś zaskakujące postępy. Na początku było źle. Nie dałam
rady czytać, ale w końcu stopniowo zmieniłaś swój styl pisania i momentami
zaciekawiłaś. Trening czyni mistrza, jak już pisałam.
10.5/20 pkt.
Oryginalność
Masz ciekawe pomysły,
trochę chaotyczne, ale nie widziałam ich na innych blogach.
4/5
Poprawność
Niestety błędów jest
dużo. Postaram się przytoczyć te najważniejsze, żebyś mogła je poprawić.
„Właśnie siedziałam w pokoju wspólnym,
sprawdzając esej na zaklęcia Rona.”
Powinno być: esej
Rona na zaklęcia.
„Po momencie Harry podniósł się i gestem ręki uspokoił każde zaciekawione
spojrzenia”
Czegoś tu nie
rozumiem. Jak ręką uspokoił spojrzenia?
„Dlatego wraz z Harrym i Ronem doszliśmy do
wniosku, że stworzymy Gwardię Dumbledore'a, która miała na celu na pewno lepszej nauki Obrony Przed Czarną
Magią.”
Zupełnie nielogiczne.
Gwardia Dumbledore istniała, żeby na pewno lepszej nauki Obrony Przed Czarną
Magią. Gratuluję, takiego zdania to ja jeszcze nie widziałam.
„Patrząc na nich robi mi się smutno bo widzę
ich przyszłość, która nie zawsze istniała.”
Czy ktoś wytłumaczy
mi, o co chodzi w tym zdaniu? Brak przecinka przed „bo”.
„Ron odpowiadał mi uśmiechami, bardzo
szerokimi, oraz tymi, które bardzo uwielbiałam.”
Czyli jakimi?
„Wprawdzie Cho nie pojawiła się na
dzisiejszych zajęciach, ale czy poszła z samej woli do Umbridge, która
zapewne najchętniej wykopałaby nas ze szkoły?”
Z samej woli to nie,
ale z własnej być może.
"- Nie musicie się
tłumaczyć - odparła cicho, z uśmiechem na twarzy"
Przecież nikt nic wcześniej nie
powiedział…
"Szczerze mówiąc, trochę mnie to rozbawiło, widząc minę
Ślizgona gdy ta próbowała uczesać go swoimi żmijowatymi dłońmi jego
rozczochrane włosy."
Usuń
"jego rozczochrane włosy". Poza tym zmień "widząc" na
"kiedy zobaczyłam". Brakuje też przecinka przed "gdy".
"zatrzymał mnie dochodzący z mojego prawego tyłu głos"
prawego tyłu głos
prawego tyłu
„Odwróciłam się delikatnie,
tak, jakby mój następny krok sprawił, że zamek by wybuchnął.
*Miał sprawić.
„Upadłam na podłogę, nie mogąc się poruszyć. Moje ręce przywarły
do ciała, a ja upadłam na podłogę, nie mogąc się ruszać.”
Upadła
dwa razy? Te zdania znaczą jedno i to samo. Usuń któreś.
„Chyba się zapatrzył, coś w tym stylu.”
Po
co te „coś w tym stylu”? Zapatrzył się i już.
„Ale
wtedy leżałam pod gwiazdami.”
*Teraz.
„Przecież zginiemy, czyżby
Śmierciożercy nie dali ci do zrozumienia, że nie są jakimiś niańkami?”
Niańkami?
:o Co ma piernik do wiatraka?
To
takie kwiatki z tych pierwszych rozdziałów(dlaczego słowo „rozdział” kojarzy mi
się z regałem?). Miałam dopisać jeszcze z następnych rozdziałów, ale Twój blog
jest teraz otwarty tylko dla zaproszonych czytelników. No nieźle. Poza tym ta
ocena jest już trochę długa. Dłuższa niż Twój przeciętny rozdział. >.<
Czasami
zjadasz literki, ale to się zdarza każdemu. Kilka razy znalazłam zdania zaczęte
małą literą. Na szczęście robisz mało ortów. Sprawdź jeszcze raz wszystkie rozdziały,
na pewno znajdziesz błędy i mam nadzieję, że je poprawisz.
15/30
Punkty dodatkowe
Dodatkowe punkty
dostajesz ode mnie za ten niesamowity Progress i szablon. Zapomniałabym
wspomnieć o zakładce „Bohaterowie”, gdzie opisy postaci bardzo mi się podobały.
+3 pkt.
Podsumowując: wcale
nie jest tak źle. Dodawaj więcej opisów i staraj się unikać błędów. Nie
poddawaj się i pisz dalej. I czytaj rozdziały przed opublikowaniem.
60,5 pkt.
Zadowalający
~Fatalny Pomidor
~Fatalny Pomidor