Nareszcie oderwałam się od głupich
gier komputerowych i postanowiłam przykleić oczy do monitora z
innego powodu. No to odpalam muzykę i lecimy.
1.Rozpoznanie wstępne.
a) Pierwsze
wrażenie.
Adres bloga sugeruje mi, że historia
jest inna. Nie bardzo wiem, czy jest inna, bo to nie plagiat, czy
inna, bo oryginalna. Trzymam mocno kciuki, żeby chodziło o tą
drugą kwestię, bo kocham nowe, świeże pomysły o tematyce
Dramione. Napis na belce się nie zmieścił (przynajmniej na moim
monitorze), ale domyślam się, że to ten sam tekst, który jest
napisany w nagłówku. Arcydługi cytat zamiast tytułu? A wyobraża
sobie ktoś książkę, której tytuł nie zmieścił się na
okładce? Pomijam fakt, że skoro opowiadanie jest po polsku
(przynajmniej w większej części), to można było śmiało
zatytułować je w tym właśnie języku.
Angielski wcale nie jest fajniejszy od naszego ojczystego, naprawdę.
I jeszcze jedno... Cholera, czy Ty naprawdę skopiowałaś tekst „Nie
mów nic. Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości”
prosto do translatora Google i zaufałaś tej głupiej maszynie na
tyle, żeby przetłumaczony przez nią tekst ustawić jako tytuł
swojego opowiadania? Po co się robi takie rzeczy, kiedy nawet nie
zna się języka? Paulo Coelho w książce „Alchemik” napisał :
“One is loved because one is loved. No reason is needed for
loving.” i podejrzewam, że gdyby ten facet kiedyś wpadł na
Twojego bloga i zobaczył, że podpisałaś tekst : „Nie mów nic.
Ona kocha być niczym. Nie ma powodu by kochać.” jego nazwiskiem,
to z miejsca padłby na zawał.
Jeszcze wczoraj w
tym miejscu znajdowała się moja opinia chwaląca estetyczny,
przyjazny dla oka szablon. Dzisiaj uruchomiłam OpenOffice'a, włączam
Twojego bloga, zamierzam zabrać się za komentowanie treści i...
moja szczęka umawia się na randkę z podłogą. DLACZEGO zmieniłaś
kolory tak, żeby nic do siebie nie pasowało? Prawie się
rozpłakałam, jak to zobaczyłam, serio.
2/5 pkt
b) Szablon.
Co do... taka mała czcionka? Nie, nie,
Face, ustaw rozdzielczość na 100%. No, jest ok.
Dobra pamiętaj, wdech, wydech, wdech,
wydech. (Przepraszam, nadal nie mogę znieść tej zmiany.)
A może pomyliłam adresy? Sprawdzam
jeszcze raz, ale wszystko się zgadza.
Wiem, że stworzenie ładnego szablonu
wymaga jakichś tam umiejętności, ale chyba nie ciężko jest
dopasować do siebie kolory tak, żeby ramki nie wyglądały jak
rozsypane po pokoju klocki lego?
Chodzi o to, że barwy, które nie
współgrają ze sobą jako całość, rozpraszają czytelnika i
sprawiają, że oczy zaczynają krzyczeć „Wyłącz to, błagamy,
wyłącz!”, a ja chcę to przeczytać, rozumiemy się?
Nic się nie stanie, jak czcionka
wszędzie będzie czarna/granatowa, szablon nie straci przez to na
atrakcyjności, a tu? Cała paleta barw – czarny w notkach,
pomarańczowy dla odwiedzonych linków, czerwony dla nieodwiedzonych,
różowe tytuły ramek, brązowe ogłoszenie. Zrób coś z tym,
błagam na kolanach.
Po prawej stronie menu – one są
trochę męczące na blogach z opowiadaniami, ale może komuś to
odpowiada, więc pomijam. Wpadam do zakładki ze spisem rozdziałów
i widzę fotos z najwspanialszymi bliźniakami pod słońcem. Od razu
cieszę twarz, bo dzień bez takiego widoku jest przecież dniem
straconym. Dziękuję Stwórcy, że tego nie usunęłaś.
Zakładka z opisem bohaterów i uśmiech
znika z mojej twarzy. No tak, niby fajnie dowiedzieć się, że
ułożyłaś Hermionie zupełnie inny życiorys, ale wolałabym
dowiedzieć się tego z opowiadania, czytając tą historię od
samego początku. Niepokoi mnie, że wplotłaś do tej historii
postaci aktorów z Hollywood, przy takich zabiegach trzeba dużej
zręczności, żeby wszystko kleiło się kupy. No ale to nic,
przeczytamy, zobaczymy.
6/10 pkt
2.Treść. (Pragnę podkreślić,
że oceniam to opowiadanie jedynie do trzynastego rozdziału, powody
podaję na samym końcu.)
a) Bohaterowie.
Wcisnęłaś
Hermionę do Slytherinu i sprawiłaś, że stała się czarownicą
czystej krwi, następnie zrobiłaś z niej aktorkę i modelkę.
Wszystko to razem wzięte spełniło obietnicę dotyczącą „innej”
historii. I chyba na tym niestety zakończę pochwały dotyczące
kreacji bohaterów.
Zacznę od
Dracona, ponieważ u Rowling jest to jedna z najbardziej wyrazistych
postaci, mimo że nie odgrywa przodującej roli. No właśnie,
jaskrawy charakter, czyli przebiegły, wredny Ślizgon, wyniosły,
złośliwy i porywczy. Co z nim zrobiłaś? Gdzie podział się
Malfoy, którego zagrywki doprowadzały mnie do szału w trakcie
czytania kolejnych części sagi o Harrym Potterze? Oczywiście, nie
musiałaś utrzymywać kanonu, ale on wypada po prostu... blado.
Hermiona zostaje zmuszona do małżeństwa, a on nie próbuje
walczyć, ucieka, by pojawić się w Londynie po dwóch latach (i
wszystko jest jak dawniej!). Gdybym na podstawie Twojej historii
miała napisać charakterystykę Dracona Malfoy'a, to poszłabym do
rodziców na kolanach i poprosiła, żeby mnie zastrzelili, bo nie
potrafiłabym znaleźć trzech określeń trafnie go opisujących.
Jeśli zaś mówimy
o Hermionie Granger/Olsen/Higgs(/o czymś nie wiem?), to jest to,
moim skromnym zdaniem, postać wyjątkowo drażniąca. Obraża się
za nic, wrzeszczy bez powodu, no i jeszcze ten nieszczęsny ślub z
Higgsem. Szczerze mówiąc spodziewałam się raczej, że skoro
siedzą w tym razem, to razem będą również próbowali z tego
problemu jakoś wybrnąć. A co ja widzę? Ona go nienawidzi,
zupełnie bez powodu traktuje swojego nieszczęśliwego męża jak
śmiecia, a potem dziwi się, że ten jej nie szanuje. Jak tu
szanować kogoś, kto na każde twoje pytanie odpowiada „Gówno cię
to obchodzi!”? Nawet mi puściłyby w końcu nerwy, przysięgam.
Próbowałaś
ukazać Terrence'a jako tyrana, agresywnego, zazdrosnego męża i
szczerze Ci powiem... Nie wyszło. Ten facet został zmuszony do
małżeństwa z kompletną psychopatką, która traktuje go tak,
jakby to on kazał jej za siebie wychodzić. Ponadto z całego
opowiadania nie jestem w stanie wywnioskować jaki Higgs jest na co
dzień, bo cała jego rola to :
a) Wrócić późno
z pracy/czekać na Hermionę w środku nocy;
b) Nadrzeć się
na nią, że znowu była z Draconem;
c) Uderzyć
ją/zaczekać aż zadzwoni do niej telefon.
Jeśli chodzi o pozostałych bohaterów
to też nie jest dobrze. Wszystkie postacie drugoplanowe zlewają się
w jedną masę wypełniającą tło, nie ma złych i dobrych
charakterów, ludzi z problemami, zazdrosnych sekretarek, ulicznych
podrywaczy. Na chwilę pojawia się mama, która już już próbuje
zmusić Hermionę do zerwania kontaktu z Draconem, ale nie, ta
kobieta zostaje zduszona przez „żelazny” charakter jej córki,
który generalnie opiera się na chamskich odzywkach i obrażaniu się
o wszystko.
No i pozostaje
kwestia postaci „z zewnątrz”. Stworzenie nowych bohaterów
wymaga sporej zręczności. Niestety, jeśli nie byłaś w stanie
urozmaicić, ubarwić jakoś istniejących już charakterów, jeśli
nie wykorzystałaś również niczego z szerokiego wachlarza cech
doczepionych im przez Rowling, to nie można spodziewać się raczej,
że poradzisz sobie z kreacją sióstr Malfoy'a(o rany, to naprawdę
świetny pomysł, ale całkowicie zmarnowany), nie mówiąc już ani
słowa o Bradzie albo Angelinie.
5/15 pkt
b) Opisy
Zdjęcia. Zdjęcia
zamiast opisów ubrań.
Jeśli już
korzystasz z internetu w celu zaprojektowania czyjegoś ubioru, to
włącz sobie to zdjęcie, ale nie wstawiaj go, opisz ubranie tak,
jak potrafisz i pozwól czytelnikowi uruchomić wyobraźnię. Mogę
zdradzić Ci pewien sekret i myślę, że powinnaś potraktować go
jako radę. Czasami zdarza mi się szukać w DHL opowiadań do
czytania i przyznaję szczerze, jeśli przejrzę kilka rozdziałów i
znajdę tam choćby jedno zdjęcie, automatycznie wyłączam
witrynę, otwieram szafę i szukam tam potworów, bo uważam, że
spędzenie z nimi czasu byłoby lepsze na ten wieczór, niż czytanie
opowiadania z obrazkami zamiast opisów.
Zresztą ile osób
tak naprawdę interesuje, w co Hermiona będzie ubrana w tym
rozdziale (pomijam fakt, że u Ciebie czasami ubiera się ona miliard
razy w ciągu dwóch akapitów)?
Rozumiem, że
każdy ma swój styl pisania, zwraca uwagę na co innego, ale jak
dotąd zdarzyło mi się czytać tylko kilka książek (wszystkie
jednej autorki), w których w ogóle wspominało się o ubiorze i
wiesz co? Ta kobieta wykorzystywała te opisy do nadania swoim
bohaterom cech charakteru. Opisy codziennego ubioru są zwyczajnie
zbędne, zwłaszcza, że po kilku rozdziałach zaczynałam się już
zastanawiać ile można mieć par butów, skoro główna bohaterka
każdego dnia nosi inne.
Jeśli chodzi o
pozostałe treści opisowe, to zaczęły się pojawiać dopiero w
późniejszych odcinkach i to w minimalnym stopniu, zupełnie tak,
jakby wprowadzenie nastroju przez opis pogody, pory dnia albo wnętrza
było karanym przestępstwem. Tutaj nikt nie bije za to, że
stworzysz wokół bohaterów jakiś świat przedstawiony, powiem
więcej, on sprawia, że bohaterowie dopiero wtedy zaczynają żyć.
6/15 pkt
c)Fabuła
Jak już wcześniej
wspomniałam, Hermiona trafia do Slytherinu, jest czarownicą czystej
krwi, ale została adoptowana przez mugoli. Pomysł ten automatycznie
odcina Cię od możliwości stworzenia typowej historii pt. „O
Ślizgonie, który niechcący zakochał się w Gryfonce”, więc
wymyślasz inny sposób na zakazaną miłość. Pomysł z przymusowym
małżeństwem Hermiony i Terrence'a jest całkiem interesujący,
choć ja osobiście wykorzystałabym go zupełnie inaczej, ale nie w
tym rzecz. Czy Ty czasem zastanawiasz się nad tym, o czym piszesz?
Toczy się luźna rozmowa i nagle BUM Hermiona przypomina sobie o
jakimś dokumencie, który leży hen gdzieś tam, za górami, za
lasami w sejfie, w jakiejś chacie i ni stąd i zowąd ta dziewczyna
postanawia się tam jak najszybciej teleportować. Znajduje papier i
okazuje się, że ona, Hermiona Olsen ma wyjść za mąż za jakiegoś
tam chłopaka z jej szkoły. Aha? Pomysł dobry, ale wykonanie słabe.
Jeśli budujesz jakąś fabułę, to dobrze jest sobie rozpisać bieg
wydarzeń na poszczególne punkty, zanim w ogóle zabierzesz się za
pisanie. Nie masz pomysłu jak do czegoś doprowadzić? Zostaw to na
dzień, dwa, pomyśl o tym w łóżku, zastanów się. Odpowiedź
przyjdzie sama, ale nie rób tego na siłę, bo wychodzi na to, że
nic nie trzyma się kupy, a Ty sama gubisz się w tym co, jak, kiedy
i dlaczego.
No i jeśli chodzi
o kolejne wydarzenia, no to cóż... Spodziewałam się jakiejś
akcji, ale zamiast tego dowiedziałam się, że Hermiona to
wszechstronnie uzdolniona, piękna, doskonała kobieta, dla której
nie ma rzeczy niemożliwych. Najpierw zostaje aktorką tylko dlatego,
że pasuje do opisu bohaterki z jakiegoś tam filmu (co za
przypadek, że Draco dostaje w nim główną rolę!), potem
automatycznie dostaje pracę modelki oraz fotomodelki i we wszystkim
sprawdza się jak profesjonalistka. Serio? Ze zniecierpliwieniem
czekam na informację o tym, że ma świetnie wyrzeźbione łydki,
więc Anglia wysyła ją jako swojego reprezentanta na Igrzyska
Olimpijskie, najlepiej bez żadnego treningu, bo po co jej to?
Pozostaje jeszcze
kwestia narracji. Proszę zapamiętać sobie raz na zawsze : Narracja
pierwszoosobowa jest o wiele trudniejsza od narracji trzecioosobowej.
Dotarło, czy muszę napisać to sto razy piszczącą kredą po
suchej tablicy? Początki w pisaniu zawsze są trudne, więc jeśli
wciąż masz problemy z opisami przeżyć, nazywaniem uczuć,
budowaniem refleksji, a także łączeniem faktów w spójną całość,
to lepiej nie próbuj tworzenia historii z perspektywy któregoś z
bohaterów.
Ty próbowałaś
opisać swoją historię, ukazując ją oczami Hermiony, ale wiesz co
z tego wyszło?
Pytam, bo ja nie
wiem.
Opowiadasz
o wydarzeniach w pierwszej osobie, piszesz, że Draco i Hermiona,
czyli narrator, całują się w szpitalnym korytarzu, a potem pojawia
się zdanie : „Nie
wiedzieliśmy, że ktoś nam się przygląda. To była moja mama wraz
ze znajomą pielęgniarką.” Kluczowe
słowa „nie wiedzieliśmy”. Nie wiem, ale wam powiem?
Ponadto
zdarzyło Ci się również coś takiego : „Draco
przyglądał się mi i Matthew. Chłopie leżał wtulony we mnie.
Wyglądaliśmy tak spokojnie. Nasze oddechy były miarowe. Panowałaby
niezmącona cisza, gdyby nie chrapanie Stefano. Mijały godziny, a
blondyn zasnął na siedząco. Powoli się przebudzałam.” (tekst
przekopiowany, oryginalny)
To
jest niedopuszczalne,
dlatego uważam, że o wiele lepiej poszłoby Ci pisanie w trzeciej
osobie. To tak na przyszłość, bo zmiana narratora w połowie
opowiadania byłaby trochę nierozsądna.
10/20
pkt
d)
Oryginalność.
Tutaj
mogę przyznać sporo punktów. Opowiadanie jest dziwne, ale
oryginalne (przysięgam, że na torturach powiedziałabym to samo),
oryginalne aż do bólu. Hermiona - zmuszona do małżeństwa paktem
wieczystym Ślizgonka, czarownica czystej krwi, świetna aktorka,
genialna modelka, a także Ginny i Blaise – młodzi rodzice
wychowujący dziecko w trakcie nauki w Hogwarcie. Nie mam pytań.
5/5
pkt
3.Poprawność.
a)
Poprawność gramatyczna.
Z
tym było dosyć sinusoidalnie, na samym początku cała masa
literówek, potem całkiem w porządku, potem znowu masa literówek i
błędów.
Nie
czytasz napisanego przez siebie rozdziału przed publikacją. Błąd
niewybaczalny.
Skończyłaś
rozdział? Wspaniale, poświęć dziesięć minut i przeczytaj, co
spłodziłaś. I uwierz, o wiele łatwiej pisze się w edytorze
tekstowym, który podkreśli Ci większość literówek, a i tak
zawsze trzeba przeczytać wszystko od nowa, bo kiedy piszesz, że
Hermiona coś zrobił, to mnie krew zalewa.
Aż
tak ciężko to pojąć?
4/10
pkt
b)
Poprawność ortograficzna.
Na
szczęście błędów ortograficznych, które zapadłyby mi w pamięć,
nie było, tak więc nie będę się tutaj rozpisywać, bo szkoda
czasu.
10/10
pkt
c)
Interpunkcja.
Proszę
wyciągnąć zeszyt i zapisać sto razy : „Przecinek
oddziela imiesłowowy równoważnik zdania”.
Przykład? Nie ma problemu. Draco
siedział spokojnie w fotelu,
popijając zieloną herbatę,
która była cholernie gorzka,
tak nawiasem mówiąc.
Ponadto
zakończone wypowiedzi bohaterów, nawet powitania, trzeba zakończyć
kropką, bo myślnik to sobie można włożyć... między palce.
Nie
jest fatalnie, ale trzeba nad tym popracować.
7/10
pkt
4.Punkty
dodatkowe.
Nie
wiem, czy wolno mi odejmować punkty w tym miejscu, ale chciałabym
podkreślić, że nieumiejętne używanie wulgarnych słów oraz
nadużywanie przekleństw jest w Twoim opowiadaniu bardzo rażące,
dlatego mam nadzieję, że nikt mnie nie wyrzuci ze stołka, jeśli
odejmę Ci za to chociaż jeden punkt. Okropnie boli również
nagminne używanie języka włoskiego bez podawania tłumaczenia.
Jedynie około trzech procent Polaków zna język włoski, czy
naprawdę uważasz, że wszyscy Twoi czytelnicy należą do tego
niewielkiego odsetka? Nie będę już sprawdzać, czy zdania są
równie poprawne co tekst w nagłówku bloga, ale punkt muszę odjąć.
(Czuję się teraz jak Snape na lekcji z Gryfonami, tylko nie czuję
tej satysfakcji.)
-2
pkt.
5.Podsumowanie.
Podsumowując
całą moją przygodę z ocenianiem tego opowiadania, chciałabym
powiedzieć, że jeszcze nigdy nie czułam się tak wykończona. Mam
straszne opóźnienia, bo nie mogłam przebrnąć przez trzynaście
rozdziałów (kiedy zaczęłam, tyle ich było, więc postanowiłam,
że w tym miejscu mogę się zatrzymać), w których wydarzyło się
chyba więcej, niż w całym moim życiu. Czuję się, jakbym przed
chwilą goniła pędzący pociąg, tylko nie dyszę jak
psychopatyczny morderca nad swoją ofiarą. Pracuj nad sobą, pisz
więcej do szuflady, tworząc nowe postacie, kreując jaskrawe
charaktery i dużo czytaj, bo to najlepsze, co może pomóc Ci oswoić
się z językiem.
6.Ocena
53
pkt – Nędzny
Cóż,
było blisko Zadowalającego, ale nie mam w zwyczaju naciągania
ocen, miękkiego serca również nie posiadam, tak więc zostaje tak
jak jest.
-----
Kolejna
ocena pojawi się prawdopodobnie za miesiąc (jeśli nie wyrobię się
do końca września, to trzeba będzie czekać, aż podpiszę umowę
na internet w nowym mieszkaniu).
Tak
jak wcześniej – hejty kolekcjonuję na mailu, który znajduje się
w zakładce „Oceniające”.
Rany, serio zaczynam czuć się jak Snape. Mam nadzieję, że czytanie kolejnego bloga sprawi mi większą przyjemność.
Z
pozdrowieniami,
Faceless.